Survivor 10: Palau

Zaczęty przez Showmag, Nd, 20 Lut 2005, 14:53:36

survivor__china

Cytat: Debbie i BiancaJa uważam, że ten twist nie był głupi, ale mogliby pokazać w odcinku przed reunionem co wygnani robili po odejściu i przed wyzwaniem.

Tu apropo tego twistu z PI (sorki że nie w temacie, ale tylko odp na posta)
[hide]Z tego, co w jednym z wywiadów powiedział Burton, można wywnioskować, że plemię Outcastów miało podobne warunki jak inne szczepy, a być może nawet gorsze - nie mieli żadnych przyborów toaletowych, żywili się tylko tym co sami znaleźli. Mówił, że w ciągu siedmiu dni, jakie spędził poza grą, stracił na wadze więcej, niż w ciągu tych 21 dni, które spędził z plemieniem Drake i Balboa razem. Co ciekawe, zdradził nam jeszcze jedną  historię, związaną z przywróceniem do gry Lill. Jeśli zastanawialiście się, jak to możliwe, że za jej przywróceniem było tylu Outcastów, to na płycie DVD z tym sezonem znajdziecie odpowiedź. Otóż wygnańcy mieli już dosyć ciągłego marudzenia, płaczu i narzekań Lill, więc aby im nie psuła wakacji na pięknej wyspie, na której wszyscy wyeliminowani spędzali czas, postanowili, żeby wróciła do gry :sciana:  :plask: .[/hide]

Thorvald

Dobry motyw  :lol: A mówiłam, że Lill specjalnie narzekała  :D, i ta taktyka ją do finału doprowadziła

slawek

Miałem zaczekać z komentarzami aż obejrzę sezon w całości no ale tak się nie da. W odcinku 7 wydaje się jakby to już był finał, kiedy zostaje tylko dwóch uczestników z plemienia Ulong. Szkoda ich trochę, że nie wygrali ani jednej konkurencji o immunitet a Stephanie jest bardzo twardą, dobrą zawodniczką i szkoda, że na pewno to nie ona wygra milion dolarów. Przez połowę programu oglądamy głównie co się dzieje w plemieniu Ulong, a po połączeniu będziemy oglądać jak Koror się wykasza jeden po drugim.
Sławek

vinz1986

Najlepszy sezon jaki widziałem i Tom który rzadził w zawodach wymiatał w tej grze od poczatku szkoda Bobby J i Stephany bo oni gdyby byli w drugim szczepie to mogli by cos zdzialac

sloneczko107

jedne z lepszych sezonów :) lokalizacja od razu przenosi mnie na micronezję bo w sumie to te same plaże :D zawodnicy wyjątkowo udani, nie było osoby która w jakiś sposób zaszła mi za skórę, choć Caryn nie mogłam czasem znieść
szkoda mi było że Steph odpadłą i nie doszła do finału, jest ona jedną z najlepszych uczestniczek tego programu :) do zwycięzcy nic nie mam bo w końcu zasłużył na wygraną :)

Grotherd

Świetny sezon, z tych co do tej pory oglądałem - zdecydowanie najlepszy. Polecam każdemu, kto jeszcze nie oglądał. :)

W przeciwieństwie do niektórych sezonów, jak chociażby Vanuatu czy All-Stars, od początku pojawiła się akcja, kiedy wszyscy uczestnicy musieli przebywać ze sobą na jednej plaży, nie wiedząc co ich spotka. Byłem trochę zawiedziony, kiedy pożegnaliśmy Jonathana i Wandę (jestem pewny, że Wanda byłaby naprawdę ciekawą postacią, a Jonathan byłby na pewno lepszy niż Willard). Nieustanne zwycięstwa Koror spowodowały, że przed połączeniem "plemion" nie zdążyłem poznać połowy zawodników stamtąd. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawy, "co by było gdyby" Bobby Jon nie wybrał Stephenie do Ulong jako drugą kobietę; wtedy Tom wziąłby ją do Koror, gdyż na początku dobierali osoby z 4-osobowego sojuszu i wtedy Steph miałaby ogromne szanse na zwycięstwo.

Po połączeniu plemion jasne było, że Steph nie utrzyma się dłużej w grze niż przez pierwsze kilka odcinków; pograła sobie dłużej niż Janu, ale ewidentnie w tej edycji miała pecha - nie wygrała ani jednych zawodów po połączeniu, nawet jak walczyła w czwórkę z Ianem, Katie i Jenn.

Najbardziej dobijająca była Caryn. Gdyby była choć trochę mądrzejsza, zwyciężyłaby jakaś kobieta. Zwycięzca Tom był również wnerwiający. Rozśmieszyło mnie jego zachowanie wobec Iana w finale show - jak robił mu wyrzuty, opowiadając różne głupoty o "mówieniu prawdy, byciu mężczyzną, to przychodzi z wiekiem" itp. Żaden z niego wielki strateg, miał ogromnego farta do ludzi, na przykład do Caryn, która informowała go o absolutnie wszystkim. Jego udawana szlachetność czasem mnie załamywała. Na finałowej radzie szczepu odpowiedź na pytanie Iana: "Dlaczego mamy na was nie głosować?" odpowiedział: "Dlatego, że już otrzymałem nagrodę, a był nią pobyt z wami tutaj". Jedyną osobą, która tak naprawdę się na nim poznała, był Coby. Oczywiście był sprawny fizycznie, psychicznie i był niewątpliwie najsilniejszym zawodnikiem w tej serii, ale między innymi dlatego nie wiem jakim cudem udało mu się wygrać. Ale ten program jest nieprzewidywalny.

Moim faworytem w tej edycji był Ian oraz oczywiście Stephanie. Nie mogę wybaczyć Ianowi, że oddał Tomowi finał, choć czasem wydawało mi się, że mówiąc o swojej wielkiej przyjaźni do Toma, i prosząc go, by go wyeliminował chciał pokazać Tomowi, że ma honor, jest "mężczyzną (według Toma)", skutkiem czego Tom mógł mu oświadczyć, że o wiele bardziej zasługuje na finał niż Katie i dać mu miejsce w dwójce. Wówczas nie wiadomo, kto by wygrał.

Największe uznanie - choć może nie w dokładnym tego słowa znaczeniu - ma ode mnie Katie. Fakt, że wykorzystywała wszystkie zdarzenia w plemieniu na swoją korzyść, czyni z niej prawdziwą mistrzynię. Nie mam pojęcia jak jej się udało nie stracić zaufania Iana podczas gdy chciała go zdradzić po raz kolejny i zawiązać sojusz kobiet. Pozostaje też fakt, że Katie była tragiczna w wyzwaniach. Nie da się ukryć, że jakby trafiła do Ulong, odpadłaby od razu. W Koror panowały jednak takie zasady, które pozwalały jej się utrzymać. Podejmowała odpowiednie decyzje i zasłużenie doszła do finału.

Podsumowując: świetny sezon, warto obejrzeć, choćby ze względu na dobry klimat, brak nudy oraz genialny skład.

Lubiłem: Katie, Iana, Jenn, Stephenie, Janu (bo odeszła, dając szansę Steph :)), Coby'ego,
Obojętni byli mi: Tom, Gregg, Bobby Jon, Angie, Kim, Jeff, Ashley, Jonathan oraz Wanda.
Nie lubiłem: Caryn, Ibrahema, Jamesa, Willarda, Jolandy


kokosanka

czy ktos ma moze 3 odcinek i moglby wrzucic na rapid albo cos takiego? :prosi:
sciagnelam z peb,ale plik jest uszkodzony...  :obrazony:

bobaas


wookash94

To bardzo przykre. Kto by pomyślał, że tak skończy jeden z największych sweetheartów Survivora.

Rosa

Wielka szkoda :(
W sumie od dawna borykala się z choroba ale myślałem że z tego jakos wyjdzie.
Moze gdyby Caryn potrafila mysleć i zdecydowała się na kobiecy sojusz to Jenn by wygrała S10 i te pieniądze by sie jej przydały.

sloneczko107

Jenn? a ja zawsze ją tak lubiłam :( przykre ale tak się zdarza


Tkk_Bolly

 :bye: Smutne. M.i. dzięki niej i jej rywalizacji ze Stephenie sezon był taki dobry. 

Jenn również by mogła wygrac gdyby np nie rezygnacja Janu. (takie nagięcie reguł wtedy z jej eliminacją) wtedy też wszystko by moglo się inaczej potoczyc, bo dzięki Janu jej sojusz z Gregiem byłby mocny i może wiodący do końca gry i byłaby zwyciężczynią ala Jordan w Bb11. ale nie ma co dywagowac było jak było.
Już podczas pobytu na wyspie Jenn wiedziała, że ma raka?

Meeg

Edycja świetna, jedna z najlepszych (u mnie zaraz po Chinach i Mikronezji).
Moim zdecydowanym faworytem był Ian, ale Tom zasłużył na zwycięstwo i bardzo się cieszę, że to on wygrał, a nie Kaite :).

Sylvia2307

Uważam ten sezon za bardzo dobry ;) Pierwszy raz zdarzyło się, alby jedno plemię tyle przegrywało i został tylko jego 1 członek! A powiem szczerze zastanawiałam się o by było w takiej sytuacji teraz już wiem :D Podobała mi się gra Stephanie (szkoda, że nie oglądałam tego sezonu przed 20 ;p) oraz Jenn ;) Stephanie każdy widział jak sobie radziła i jak była zacięta. Jennifer również dobrze dawała sobie radę, na początku jednak myślałam ot jakaś blondynka, która chce dotrzeć dalej ciągnięta przez swojego chłopaka Gregga, ale bardzo szybko o niej zmieniłam zdanie ;) było widać, że jest dobrą zawodniczką i osobiście uważam, że szkoda iż przegrała z Ianem. Zdecydowanie wolałabym widzieć Jenn w finale niż Kaite ;] Również ucieszyło mnie kiedy Janu stwierdziła, że chce odejść, bo choć nie popieram takiego opuszczanie gry, to ją rozumiem ;] tzn. tak mi się wydaję i myślę, że na jej miejscu zachowałabym się podobnie ;)
Co do zwycięzcy myślę, że Tom zasłużył na wygraną. Nie miał zbyt wielu wrogów i grał tak by pokazać, że zasługuje na finał i milion dolarów. Denerwują mnie stwierdzenia, że ktoś na ostatniej radzie nie mówi szczerze czy coś w tym stylu, no bo skąd my możemy wiedzieć co taka osoba naprawdę myśli? I co do finałowej rady, bardzo nie spodobało mi się zachowanie Kaite zwłaszcza w stosunku do Janu.
I jakoś nie potrafią sobie wyobrazić Coby'ego jako ojca... no nie wiem... i nie chodzi mi tu o to, że jest gejem, tylko po prostu jakoś ta rola mi do niego nie pasuje.

Jest mi bardzo przykro, że Jenn nie wygrała walki z rakiem, była naprawdę dobrą zawodniczką i szkoda, że już jej nie zobacyzmy [*]