Granice Strachu

Zaczęty przez Showmag, Pt, 22 Lip 2005, 12:22:43

Kotelet

Brak slow, nudy! Nie dziwie sie ze polsat nie wrzucil tego o innej porze tylko by ten program zajmowal miejsce lepszych produkcji xD

Pudelek

Ja proponuje Polsatowi przeniesć emisję "Granic strachu" na 1 w nocy dla tych, którzy mają propblemy z zasnięciem  :yeah: . :zabek: ;)  .

Luxis

Cytat: PikachuMoże podobieństwo jest większe do Ekspedycja, która pomimo tego, że kręcona była w Polsce (a nie we Włoszech) o wiele bardziej mi się podobała
Nie ma co porównywać, bo wiadomo to co gorsze produkuje POLSAT, a to co lepsze TVN.. więc dlatego programy TVNu sa lepsiejsze ;P

Mau

a prowadzący z tymi niby inteligentnymi textami...


no nie wiem, jak na razie cienko to widze....
AAle moze jak juz bede miala video z powrotem to ponagrywam i wtedy bedzie 'zjadliwe' telewizyjnie
radioactive. dalej zła

Showmag

widzę, ze ten program będzie spektakluarną klapą polsatu (o ile juz nią nie jest). po pierwszym odcinku wszyscy zrezygnowali z ogladania i nikt juz nic nie skomentował :D

---

"Granice Strachu": wywiad z W. Herrą
Poniedziałek, 03.10.2005, 00:00

"Granice Strachu" to nowy reality show, który emituje telewizja Polsat. Program powstał według całkowicie polskiego scenariusza. Jego realizatorzy w regionie Trentino znaleli dogodne warunki do rozegrania konkurencji i na lodowcu, i w górskich rzekach. W trakcie rywalizacji zawodnicy musieli spróbować swych sił między innymi podczas nurkowania, wspinaczki na sztucznej scianie, canyoningu i zjazdu rowerami na skoczni narciarskiej. O tym, z czym należało się zmierzyć, zawodnicy dowiadywali się tuż przed rozegraniem konkurencji. Mieli tylko chwilę na wytypowanie kogos z grupy do startu. Pierwszy etap rywalizacji drużynowej składał się z 5 cykli sportowych (w każdym 6 dyscyplin). Zwycięzca pojedynku z jednej strony zdobywał punkty na konto własne, z drugiej- na konto drużyny. Ekipa, która po zakończeniu każdego cyklu zdobyła mniej punktów, musiała ze swego grona wykluczyć jednego zawodnika. Po wejsciu do półfinału zespół przestał istnieć, a rozpoczęła się indywidualna rozgrywka. Na finał do Monte Cario pojechała tylko najlepsza dwójka. Nad przebiegiem rywalizacji, w której wzięło udział 12 osób, podzielonych na dwie 6-osobowe ekipy, czuwał Maciej Dowbor. Poniżej rozmowa z Wojciechem Herrą, psychologiem społecznym współpracującym przy realizacji programu.

-Przypuszczam, że pana praca z zawodnikami nie ogranicza się do pobytu z nimi w trakcie realizacji programu.
-Uczestniczyłem w powstawaniu większosci reality show, kręconych w Polsce, więc teraz mogę wykorzystać zgromadzoną wiedzę. W psychologii istnieje pojęcie "otwartego doswiadczenia". Chodzi o typ osobowosci, w której ludzie poszukują kolejnych doznań, przygód. Wszystko, co dla nas wydawałoby się przerażające i powodowało zapalenie się przysłowiowego "czerwonego swiatła", u nich wyzwala adrenalinę i chęć dokonania czegos. Szukalismy ludzi, którzy mieliby jak najdalej przesuniętą tę granicę. Opracowałem procedurę castingu. Rozmawialismy z wszystkimi i wszyscy wypełniali testy (kandydaci musieli też przejsć pomyslnie testy sprawnosciowe). Doboru dokonywalismy nie pod kątem indywidualnosci, ale przydatnosci w budowaniu zespołu. Zastanawialismy się, kto jaką rolę może pełnić w grupie i dopasowywalismy kolejne osoby do kolejnych elementów układanki. Wszystko po to, żeby interakcje między uczestnikami były równie barwne, jak wykonywane przez nich konkurencje.

-W jakim stopniu udział w takim programie wpływa na osobowosć człowieka? Nie uwierzę, że nie pozostawia żadnego sladu.
-Patrząc z perspektywy innych reality show, w których realizacji uczestniczyłem, myslę, że ten program jest dla uczestników czytelny. Każdego dnia mają do wykonania kolejne zadania. To powoduje, że pojawia się wysoki stopień koncentracji, a następnie, gdy wracamy do obozu, jej spadek. W innych tego typu programach, kiedy zawodnicy są zamknięci w jednym miejscu i własciwie cały czas obserwowani, czasem jest trudniej. Nie występuje wtedy ten moment wyciszenia się. Cały czas praca przebiega na wysokich obrotach, ponieważ czujemy obecnosć kamer. W "Granicach Strachu" jest moment, kiedy dają z siebie wszystko, a póniej się wyciszają.

-Kiedy nie udało się czegos wykonać i zawodnik odpada, jakie przeważają odczucia: żal, że nie udało się sprostać wyzwaniu, czy smutek spowodowany koniecznoscią zakończenia rywalizacji?
-Ci ludzie potrafią przegrywać. Grają po to, żeby grać, a nie żeby wygrać. W przypadku odpadnięcia pozostaje żal spowodowany tym, że dalej już nie można występować, a przed nimi byłoby na pewno jeszcze sporo fajnych konkurencji. Kiedy rozmawialismy z uczestnikami, większosć mówiła, że nie przyjechała dla nagrody, ale żeby się sprawdzić, zbadać własną granicę strachu, przeżyć przygodę. W przypadku innych programów proporcje bywały odwrotne.

-Można oczywiscie w pewien sposób okreslić granice strachu, ale czy nie ma w tym pewnej sztucznosci? Ktos wykona jedno zadanie, ale może nie wykonać innego. Jakas granica zawsze pozostanie.
- Jakas na pewno zawsze pozostanie, ale w dużej mierze można ją sobie uzmysłowić. Jak już powiedziałem, ci ludzie mają bardzo daleko przesunięte granice myslenia o czyms, że jest niebezpieczne. Na początku, kiedy zadawalismy pytanie: "Czego się boisz?", większosć odpowiadała: "Niczego". Jeszcze nie zetknęli się z sytuacjami, w których mogliby się bać. Teraz albo sami uczestniczą w konkurencjach, w których odczuwają strach, albo widząc kolegę w akcji nagle zaczynają sobie zdawać sprawę, że cos może być przerażające.

-Zdarzyło się panu kiedys interweniować w któryms z programów?
-Na szczęscie nie. Poza tym jestem psychologiem społecznym, a nie terapeutą. To oznacza, że nie zajmuję się wyciąganiem ludzi z trudnych sytuacji. Doswiadczenie i umiejętnosci pozwalają mi na postawienie diagnozy. Jesli zachodzi koniecznosć, wtedy sciąga się odpowiednich specjalistów. Moja rola polega na opisywaniu sytuacji. Dla uczestników stanowię w pewien sposób "wentyl bezpieczeństwa".

[To & Owo]

Showmag

"Granice Strachu": rozmowa z uczestnikami
Sroda, 05.10.2005

Od 24 wrzesnia, telewizja Polsat emituje nowy reality show "Granice Strachu", w którym dwie drużyny walczą o zwycięstwo i wygraną, wykonując ekstremalne zadania. Widowisko prowadzi Maciej Dowbor, a w grze bierze udział 12 zawodników. Poniżej rozmowa z dwójką z nich: Józefem i Aleksandrą.

Z jednej strony działacie indywidualnie, a z drugiej musicie współpracować w grze. Trudno to wszystko pogodzić?
Józef: Czasem na pewno tak. Nie można samemu startować we wszystkich konkurencjach, chociaż wiele osób prawdopodobnie dałoby sobie radę. Ale przecież nie o to chodzi. Trzeba popatrzeć też na drugą osobę. Przyjeżdżalismy tutaj również po to, żeby się pobawić.
Aleksandra: Co dzień czekałam na jakąs "moją konkurencję". Grupa wiedziała, że specjalizuję się w sportach wodnych. Nie czułam presji, ale kiedy zostałam wytypowana do wykonania zadania, chciałam pokazać się z jak najlepszej strony.

Wierzy pan w zwycięstwo?
Józef: Nie myslę o wygranej, ale o tym, żeby spróbować wielu rzeczy, których do tej pory nie robiłem. A jeżeli dotrwam do finału, wtedy dopiero uwierzę, że mógłbym wygrać.

Region Wioch, w którym przebywacie, jest bardzo malowniczy. Macie czas na relaks i oglądanie okolicy?
Aleksandra: Co pewien czas mamy taki nieco "luniejszy" dzień. Jeden z nich wykorzystalismy na wypad nad jezioro. Kto chciał mógł popływać, zwiedzić okolice. Ale generalnie nie mamy dużo wolnego czasu.

Jaki moment byłby dla państwa przełomowy?
Aleksandra: Odczuwam lęk związany z wysokoscią. Za każdym razem staram się go przełamywać. Walczę. Ale może kiedys uda mi się po prostu go pozbyć. Na to czekam.
Józef: Szczerze mówiąc- nie wiem. Nie mam jasno okreslonej rzeczy, której bardzo bym się bał. Ale chciałbym skoczyć na bungee. Tego jeszcze nie robiłem.

Dużo czasu poswięcacie państwo na uprawianie sportu?
Józef: Codziennie jeżdżę na rowerze, uprawiałem sporty walki. Lubię sport. To sposób na życie i spędzanie wolnego czasu. To po prostu "wchodzi w krew".
Aleksandra: Jeżeli mam dzień, który nie jest związany ze sportem, czuję się le psychicznie. Czegos mi wtedy brakuje. Sport stał się po prostu "nałogiem". Muszę pojedzić na rowerze, albo popływać, czy poćwiczyć na siłowni. Potrzebuję ruchu. Zgadzam się z kolegą. Sport jest dla nas czyms naturalnym.

Rodziny i przyjaciele kibicują?
Aleksandra: Znalazłam u nich ogromne poparcie dla mojej decyzji, szczególnie ze strony mamy.
Józef: Kiedy zobaczyłem anons w telewizji, nikomu o niczym nie powiedziałem. O wszystkim dowiedzieli się w ostatniej chwili. Wtedy zaczęli mi gratulować.

[Rozmawiała Małgorzata Jankowska, To & Owo]

alexander

Gdyby nadać w czasie emisji Granice Strachu Różową Landrynke :) Pewnie zgromadziłoby się więcej widzów heheheheh nawet tych młodszych ;p Granice strachu 1 i ostatnia edycja nanudniejszego programu nie trzymającego w napięciu. Może stworszą reality show gdzie ciągle się gada??

Rosa

A jakiez to pasjonujące konkurencje były tym razem?

Pudelek

Wspinaczka po sciance skalnej i chyba biegi, a wszystko to w gęstym sosie niepotrzebnego gadania.
Ten program powtarzają również w niedziele przed północą! Tak jak napisał Aleksander już lepiej byłoby puscić różową landrynkę o tej porze  :devil: .

Showmag

ten program powinen nosić nazwę: 'granice nudy' ;P a jezeli nie, to chodziaz granice wytrzymalosci  (telewidzow, przed wylaczeniem odbiornika) :los:

alexander

Nowy reality show Macieja Dowbora "Granice strachu", który na antenie Telewizji Polsat pojawił się jesienią, notuje słabe wyniki oglądalnosci - wynika z danych AGB Nielsen Media Research.
program ogląda srednio  744 tys.

podmark

744 tysięcy widzów to i tak dużo - myslałem, że o tej porze i przy takim nudnym programie przed telewizorem wysiedzieć może tylko schorowana babuszka, która nie ma siły wziąć pilota i zmienić kanał....

Rosa

Byłem na działce gdzie mam 3 programy do wyboru i ogladałem kawalki ostatniego odcinka . Po wstępie Dowbora ktory oznajmił nam że taraz zawodnicy wezmą udział w NAJBARDZIEJ ekstremalnych konkurencjach na swiecie mielismy konkurencje pt jazda na rolkach po zupelnie gladkim asfalcie. :szok:

Jak ja pomyslę że dzieci na ulicach tak ekstremalne sporty uprawiają.... :buzz:  :buzz:

podmark

No rzeczywiscie, jazda na wrotkach może być naprawdę ekstremalna... ale po wypiciu czterch browców z wkładką :) Ale ja nie o tym - program został po prostu le przygotowany, bo ani konkurencje nie są bardzo fajne, ani realizacja nie przypomina realizacji na telewizyjnym poziomie. To wszystko wygląda tak, jakby tam do kamer dopuscili amatorów z ulicy...

Rosa

Tam nawet muzyki nie ma, tylko 80% gadania którego juz zawodnicy mają dosyc bo nie po to sie zglaszali do programu i 20 % jakichs marnych i nudnych konkurencji pokazywanych po prostu malo ciekawie.
Nie wiem jaka firma wyprodukowala ten program ale po prostu czy to z braku doswiadczenia czy umiejetnosci zrobili to fatalnie.