Sex Inspectors

Zaczęty przez Showmag, So, 18 Gru 2004, 16:46:22

Showmag

"Inspektorzy Seksu"- seks na wizji
Piątek, 3 grudnia 2004, godzina 10:14

Agnieszka "Frytka" Frykowska dwa i pół roku temu przełamała tabu- na wizji uprawiała seks z Łukaszem "Kenem" Wiewiórskim. Tak doszło do przewrotu w obyczajach telewizyjnych. Numerek w jacuzzi przyniósł obojgu sławę. Dla jednych był to akt odwagi, dla innych dowód głupoty. Ale pięć minut "Frytki" już minęło. To, co zrobiła wtedy, dzis nikogo nie szokuje. Telewidzowie oczekują dużo więcej i wygląda na to, że w Anglii postanowiono sprostać tym wymaganiom. Niedawno brytyjska stacja Channel 4 nadała szokujący reality show. Program nosi tytuł "Inspektorzy Seksu". Wystąpiły w nim pary, którym nie układało się życie intymne. Zamontowane kamery uruchamiano dopiero wtedy, gdy zanosiło się w sypialni na seks. Każdemu stosunkowi przyglądali się dwaj "seksperci". Sledzili każdy ruch kochanków po to, by rozwiązać ich seksualne problemy. Po zakończeniu zdjęć do programu okazało się, że uczestnicy są uzdrowieni. 31-letnia Sally i 29-letni Pete Kirkham (bohaterowie reality show) po 4 latach znajomosci poszli do łóżka. Było niesamowicie. Problem pojawił się 3 lata temu, gdy urodziła się Lauren. Namiętnosć wygasła. Inspektorzy seksu poradzili, by usunąć z sypialni łóżeczko dziecka. Poskutkowało. "Zgłosilismy się do programu po tym, jak Pete znalazł ogłoszenie w 'The Sun'. Poszukiwali par z nieudanym pożyciem małżeńskim. Kamery w sypialni trochę oniesmielały Pete'a. Mnie to podniecało. W końcu Pete przestał mysleć o tym, że jestesmy filmowani"- mówi Sally, która chętnie stosowała w praktyce sztuczki zalecane przez ekspertów. "Wypróbowanie nowych technik dawało mi wielką frajdę"- mówi. Nauka nie poszła w las. Pete docenił umiejętnosci partnerki. "Trenerzy wiedzieli, co robią. Techniki, które teraz stosuje Sally, dają mi niesamowitą przyjemnosć"- wyznaje. Z podobnym problemem zgłosili się 34-letnia Tracey i 39-letni John. "Zanim dziecko przyszło na swiat, kochalismy się 12 razy w tygodniu. Odechciało mi się seksu, gdy Tracey zaszła w ciążę"- mówi John. "Wczesniej seks nigdy nie był dla nas tabu. Na pierwszym spotkaniu z ekipą filmową cos się we mnie odblokowało"- tłumaczy Tracey.

[Agnieszka Kulawiak, Super Express]

Showmag

Erotyczny reality show w TVN Style
Sobota, 11.03.2006, 23:06

Od 10 marca w TVN Style można oglądać brytyjski reality show o problemach seksualnych. Widowisko pokazuje, jak nadać życiu intymnemu nowy wymiar. W programie "Seks inspektorzy" ochotnicy uprawiają seks przed kamerą. Prowadzący Tracey Cox i Michael Alvear pokazują, jak udoskonalić seks oraz udzielają praktycznych i taktownych rad, które pozwolą parom odnaleć utraconą namiętnosć i zrozumieć rządzące ich życiem emocje. Prowadzący poruszają także drażliwy temat pomocnych technik. "Wszyscy myslą, że seks innych jest lepszy, niż ich. To jeden z największych mitów tego swiata. Program nie jest ukrytą pornografią. Jest to cos, co obejrzę chętnie i bez zawstydzenia"- mówi Daisy Goodwin, producentka. Jesli ktos odważy się skrytykować reality show, Tracey Cox zapewnia, że będzie bronić programu jak lwica: "Absolutnie w niego wierzę. Czterdziesci procent z nas nie czerpie satysfakcji z seksu, mamy pięćdziesięcioprocentowy wskanik rozwodów, prawie wszyscy wdają się w romanse... bo mamy nierealne oczekiwania. Musimy rozwiać te mity o seksie, żebysmy się nie czuli le sami ze sobą. Proponujemy praktyczne wskazówki, które naprawdę działają. I w przeciwieństwie do większosci edukacyjnych programów o seksie, ten nie jest przeciwko mężczyznom. Jesli mam być szczera, to raczej kobiety powinny w seksie zachowywać się bardziej jak mężczyni". Reality show "Seks inspektorzy" można oglądać w każdy piątek o 23:00.

[tvnstyle.pl]

Showmag

"Seks Inspektorzy" na tropie
Czwartek, 20.07.2006, 23:58

Niektórych programów nie da się oglądać kątem oka. Bo gdy z ekranu usmiecha się jakas sympatyczna pani i przepytuje parę ludzi, co im nie leży w seksie - a oni odpowiadają - no nie, czegos takiego nie można przegapić. Siedzielismy ze znajomymi, kiedy pojawili się na ekranie. Rozmowa między nami zamarła, bo na naszych oczach własnie zaczęli działać seksinspektorzy. On tłumaczył młodej kobiecie, jak zajmować się penisem mężczyzny, a ona wybrała się z nią do sex-shopu. A potem podpatrywali ich w sypialni. Jakim cudem ci ludzie zgodzili się wywlec swoje problemy seksualne? - zastanawiałem się. Jakim cudem zgodzili się na zamontowanie kamer w sypialni i pokazywanie, jak to robią? I jakim cudem jeszcze nie wybuchł gigantyczny skandal? Bohaterowie odcinka tymczasem doszli do wniosku, że mały pejcz wniesie im odrobinę urozmaicenia do szarego życia, i wybrali się na zakupy. Rozmowa całkiem nam zamarła i przywarlismy do ekranu.

2 tysiące funtów zostawione w sex-shopie
Tracey Cox, seksinspektorka, mówi, że od dzieciństwa była otoczona kondomami. Starsza siostra pracowała w poradni małżeńskiej. Tracey pracowała jako dziennikarka i redaktorka w "Cosmopolitanie". Kiedy wykryto u niej raka, postanowiła, że zmieni swoje życie, i zrezygnowała z etatu. Zaczęła prowadzić reality show "Sex Inspectors". Daisy Goodwin, producentka, wczesniej robiła inne programy, m.in. "Czy twoje mieszkanie jest naprawdę czyste?". Chodziło o to, żeby pokazać, że tak naprawdę bardzo trudno jest porządnie wysprzątać własne M. "Wszystko już pokazalismy"- tłumaczyła Goodwin decyzję o narodzinach "Sex Inspectors". "Były programy o sprzątaniu, jedzeniu, wychowywaniu dzieci, w których specjalisci pokazywali rodzicom, jakie popełniają błędy. Program o seksie był logiczną konsekwencją. Skoro ludzie już wiedzieli, jak urządzić ogród, jak się ubrać, wychować dziecko, znaleć pracę - powinni też wiedzieć, jak uprawiać seks" - mówi.

Każdy odcinek wygląda mniej więcej tak samo. Para seksinspektorów: Tracey Cox i Michael Alvear, przybywa do domu, którego mieszkańcy mają problemy z seksem. Każdy problem jest inny, na pierwszy rzut oka dziwaczny, na drugi - całkiem zwykły. Choćby taki: on chce seksu, a ona nie, bo nie ma orgazmu. "To nic wstydliwego. 70% kobiet ma trudnosci z osiągnięciem orgazmu pochwowego" - tłumaczy narrator. Jak tu się nie dziwić, kiedy sliczna modelka opowiada, że od pół roku nie miała orgazmu. Jej mąż potwierdza i narzeka, że z seksem im nie wychodzi. Potem wyciągają wielkie pudło zapchane wibratorami, łańcuchami, lateksowymi wdziankami. Narrator informuje, że wydali dotąd 2 tysiące funtów na erotyczne zabawki. A orgazmu jak nie było, tak nie ma.

W moim mieszkaniu rozmowa już całkiem zamarła, bo to ogląda się z większym napięciem niż thriller. Do czego się posuną na oczach widzów? Aha - do wszystkiego. On ubiera ją w skórzany skąpy strój z łańcuchami, który ma rozbudzić w niej żądzę. Ona ukradkiem ziewa. I własciwie nie wiadomo, co jest bardziej szokujące. Chyba jednak ziewanie. Bo demonstrowanie lateksowych ubiorów już widziałem, ale demonstrowania nudy w czasie seksu - jeszcze nie. Seksinspektorzy oglądają obraz z ukrytej kamery i komentują: "To jej w ogóle nie podnieca, ubiera ją jak lalkę".

Widzowie również nie spuszczają oczu z ekranu. "W telewizji jest cała masa erotyki. Ale to co innego. Każdy się zastanawia, jak uprawiają seks zwykli ludzie. W tym programie możemy to zobaczyć" - mówi Daisy Goodwin. A kiedy już zobaczylismy, wiemy to samo, co seksinspektorzy. U innych ludzi jest z seksem bardzo kiepsko. Seks ich nudzi, nie mają na niego czasu albo ochoty, chcą w łóżku czegos innego, nie mają odwagi ze sobą o tym porozmawiać. Męczą się straszliwie. "Bo Sex Inspectors to program z misją. Edukacja i informacja"- twierdzi Julian Bellamy z Channel 4, producent. "40% małżeństw rozpada się, bo ludzie są znudzeni seksem" - mówi narrator. Takiego programu misyjnego nigdy by nie zrobiła polska telewizja... "Pary, które pokazały się u nas, dzięki swojej odwadze pomogą wszystkim" - twierdzi Tracey. No to oglądamy dalej.

On mnie już nie podnieca
Ludzie chyba naprawdę męczą się straszliwie, bo kiedy szukano chętnych do wystąpienia w programie, zgłosiły się tłumy. Przecież nie po to, by zyskać sławę - reality show jest już tyle, że nikt nie wierzy, że wystąpienie w jednym z nich przyniesie sławę. Nawet nie po to, żeby wywołać skandal - bo skandalu nie wywołali. Ale żeby cos z tym seksem zrobić. Zaakceptowali to, że będą mówili przed kamerą, czego by chcieli w łóżku - a to nie są rzeczy, o których rozmawia się publicznie. I zgodzili się na współżycie pod okiem kamer. W "Big Brotherze" sceny łóżkowe wycinano. A tu są same sceny łóżkowe. Wycina się to, co nie jest z łóżkiem związane. Kamery są wszędzie. W jadalni i w sypialni. Zwłaszcza w sypialni. Gaszą swiatło i kamera łapie ich w podczerwieni. Dużo nie widać, ale za to sporo słychać. Potem opowiadają o tym, jak było, i chłoszczą się bez litosci. "Chyba ją nudzę" - wyznaje mąż. "On mnie już nie podnieca" - mówi żona. To dopiero jest podniecające. Co stanie się z parą, która tak się rani? No dobra, dobra, ale czego własciwie by chcieli? Seksinspektorzy rysują wielką sylwetkę człowieka, a pary zaznaczają na niej swoje strefy erogenne. Rzecz jasna on mysli, że ją podnieca masowanie piersi, a ona od tego niemal zasypia. Ona chciałaby seksu oralnego, a on się dziwi, bo słyszy o tym pierwszy raz w życiu. Są nową parą? A gdzie tam. Mieszkają ze sobą od wielu lat, ale jakos nigdy tego nie przegadali. Ona - jak w szkole - zapisuje pieszczoty, które lubi, a jego zadaniem jest zgadnąć, co zapisała. Oczywiscie nie trafia ani razu.

Seksinspektorzy czasem są ludzcy i usmiechnięci. Tłumaczą, że nic na siłę. Że może warto zacząć od tego, że posprząta się po obiedzie i zmyje naczynia. Narrator ponownie wyskakuje z informacją, że 90% kobiet nie ma ochoty na seks, bo są zbyt zmęczone pracą zawodową i prowadzeniem domu. Chcecie seksu? Zróbcie zakupy, pomóżcie zrobić obiad, spotka was nagroda w łóżku. Hm, to było niezłe.

Kiedy Tracey i Michael oglądają obraz z ukrytych kamer, stają się już złosliwi. Para budzi się rano, ona go zaczepia, a on mruczy: "Kawy? Kawy, chcesz kawy?". "Na miłosć boską, ona nie chce kawy, chce czego innego" - irytują się inspektorzy. To jasne nawet dla nas - widzów. Pójdą na całosć, czy on zrobi kawę? "Dziecko spi, sytuacja jest idealna, a on proponuje kawę" - zżyma się Michael. Potem on też chciałby seksu, ale ona nie ma ochoty. "Nie tak" - mruczą zgodnie Tracey i Michael. Łatwiej jest pogadać w cztery oczy, więc facet skarży się Michaelowi, że chciałby robić to dłużej, a Michael proponuje ćwiczenia (w międzyczasie narrator informuje, że 38% mężczyzn skarży się, że chciałoby uprawiać seks dłużej). Recepta Michaela to 300 ćwiczeń na penisa dziennie. Chociażby taka: zawiesić sobie ręcznik i podnosić, podnosić, podnosić. No nie. Czy ten facet się na to zgodzi? Głupie pytanie. W następnym ujęciu już ćwiczy. Ręcznik chodzi mu w górę i w dół aż miło. A partnerka? Pytana po kilku miesiącach, czy stwierdziła jakąs zmianę: "Tak, jasne".

Popatrzeć sobie w oczy
Kolejna para ma inny problem. Ona by chciała ciągle, a on ciągle nie może i najchętniej by poszedł spać. Jak sobie z tym poradzą? Michael bierze go na stronę i pokazuje, jak się masturbować, żeby ćwiczyć erekcję. A Tracey zabiera ją do sex-shopu, żeby kupiła sobie wibrator. Seksinspektorzy są logiczni. Co poradzić parze, która od lat kocha się na misjonarza i szczerze się tym nudzi? Wycieczka do sex-shopu i trochę przebieranek załatwi sprawę. Może jakis striptiz? Albo udawanie kogos innego? A co powiedzieć parze, która przebiera się od miesięcy i też ją to szczerze nudzi? Że wystarczy odstawić gadżety i zamiast wyuzdanego sztucznego seksu popatrzeć sobie w oczy.

W Wielkiej Brytanii "Sex Inspectors" zrobili furorę. I mimo że twórcy programu trochę obawiali się złamania tabu, nikt nie protestował. Może dlatego, że w Anglii więcej kobiet posiada własny wibrator niż własną pralkę (to oczywiscie kolejna zastanawiająca wiadomosć rzucona przez narratora). Najdziwniejsze, że nikt nie protestował w Polsce, kiedy TVN Style rozpoczęła emisję tego programu. Jakies listy protestacyjne? "Nie" - zaprzecza Yvette Żółtowska-Darska, dyrektor kanału. Protesty polityków? Koscioła? Prawicy? Feministek? Kogokolwiek? "Nie, sami się dziwilismy, bo mielismy obawy, że ten program łamie tabu, choć jest emitowany pónym wieczorem. Tymczasem dostajemy tylko listy z prosbą o więcej odcinków" - mówi Żółtowska-Darska.

Seksinspektorzy wrócili po kilku miesiącach do par, które ćwiczyli, żeby zapytać, co się zmieniło w ich życiu. Jasne, wszystkim poprawił się seks. A co zrobili przyjaciele, szefowie, znajomi, kiedy zobaczyli na ekranie, jak opowiadają o swoich obsesjach seksualnych albo jęczą z rozkoszy lub ziewają z nudów? "Znajomi powiedzieli mi, że jestem straszna megiera. Kiedy się zobaczyłam w telewizji, zrozumiałam, że to prawda" - wyznała jedna z bohaterek. Miała wreszcie orgazm. I urodziła dziecko. "Jaka wskazówka była dla was najważniejsza?" - zapytała Tracey jednego z bohaterów. "Żeby popatrzeć sobie w oczy. Wczesniej patrzyłem głównie na swoje stopy. I żeby rozmawiać. W ogóle ze sobą nie rozmawialismy. A teraz rozmawiamy. Nie tylko o seksie" - mówi mężczyzna. Tylko trochę dziwnie o tym rozmawiać. O najbardziej szokującym programie, o którym nikt nie mówi, bo nie wie jak. Można rzucać porozumiewawcze spojrzenia na znajomych, z którymi przywarlismy do ekranu. "Te rady Michaela..." - rzuca znajomy. "Jasne, jasne" - przytakuję.

[Leszek K. Talko, Duży Format]

alexander

Kocham ten program. Ludzie są tacy prymitywni i tak nie mądrzy. Wiecie jakie muszą mieć nie przyjemnosci w związku z tym programem. To nie miesci się w głowie. Kiedys czytałem artykuł... Pamiętam dokładnie tytuł "Sex Inspectors - That's My Trouble". Jedna z par opowiada o tym ,że ludzie wytykali ich palcami i krzyczeli na ulicy o tym jak im się teraz sypia itp.
To musi być straszne ale wiedzieli na co się decydują.