Manuela Michalak

Zaczęty przez Showmag, Pt, 04 Mar 2005, 23:25:34

Pudelek

No i dobrze.
Ciekawe czy Manuela przez ten czas zmieniła się z wyglądu. Poczucie humoru zapewne Jej pozostało bo to przez całe życie się nie zmienia.

Showmag

Manuela Jabłońska o swoim życiu
Sroda, 19.04.2006, 00:52

Manuela Jabłońska stała się znana po udziale w pierwszej polskiej edycji "Big Brother". Po programie została prowadzącą "Maraton Usmiechu" w telewizji TVN, zagrała w dwóch filmach i... znalazła męża. Obecnie mieszka z nim w rodzinnym Luboniu, pod Poznaniem. Jest szczęsliwa. Poniżej opowiesć Manueli o jej życiu przed i po "Wielkim Bracie".

Witam w krótkiej podróży po mapie mojego żywota. Zapewne kojarzę się Państwu z udziałem w programie "Big Brother" i prowadzeniem mojego ukochanego "Maratonu Usmiechu". Muszę powiedzieć, że to była niesamowita przygoda, ale zanim do tego dojdziemy, zacznijmy od początku. Urodziłam się w Poznaniu. Tak, tak, lubię ziemniaki w każdej postaci. Jako dziecko, byłam bardzo kreatywna. Halina i Juliusz - moi rodzice - mieli pełne ręce roboty. Kiedys bawiłam się w chowanego, tyle tylko, że bawiłam się sama i nikt mnie nie szukał, jak mi się wydawało. A szukali mnie wszyscy, włącznie z sąsiadami. Teraz muszę się Wam przyznać, że schowałam się w budzie mojego kochanego psa - Pipi. I po co tyle hałasu? Jako pięciolatek dostałam prezent od bociana, bo na swiat przyszła moja mała siostrzyczka. Teraz jest wyższa, ale dla mnie cały czas jest mała. Moja radosć sięgała zenitu. Nareszcie miałam kogos do zabawy w domu. Niestety, zanim tak naprawdę nadawała się do zabawy, prawie skończyłam Szkołę Podstawową. Czekając, aż Marzenka urosnie, zajmowałam się aktywnym życiem szkoły. Uczestniczyłam w większosci kółek zainteresowań, brałam udział w konkursach, grałam w piłkę ręczną i debiutowałam w sztukach wystawianych przez kółko teatralne. Mieszkańcy Lubonia po dzis dzień pamiętają "Czerwonego Kapturka", w którym grałam babcię. Widziałam, że jak odsłoni się kurtyna, widownię zaleje fala smiechu. Było warto tak zagrać, ponieważ zapraszały nas przedszkola i rozbawialismy dzieci. Po szkole podstawowej złożyłam papiery do Liceum Medycznego. Zdałam bardzo dobrze. Moje pierwsze egzaminy w życiu. Do szkoły miałam bardzo daleko, ale było warto. Nauczyciele otwierali przede mną magiczny swiat medycyny. Poznałam fascynującą anatomię i fizjologię człowieka, nauczyłam się łaciny, patologii.... Niestety po dwóch latach okazało się że moja alergia jest przeszkodą w kontynuowaniu nauki. Musiałam zmienić liceum na ogólne. Moi rówiesnicy od dwóch lat mieli język niemiecki lub angielski, więc o "dziennym" nie było mowy. Poszłam do liceum dla pracujących. To było najlepsze, co mogło mi się przytrafić, ponieważ zaczęłam... pracować. Moi rodzice wpoili mi szacunek do pieniędzy, a teraz miałam okazję zarobić. Nie muszę Wam mówić, że po paru miesiącach gnałam po polskich drogach najlepszym w swojej klasie Fiatem 126p. A prawo jazdy zdałam oczywiscie za pierwszym podejsciem, jako najlepsza w grupie. Dzięki tacie, który od najmłodszych lat szkolił przyszłego kierowcę. Trochę pojedziłam i przyszedł czas na drugi ważny egzamin w moim życiu: matura. Przygotowałam się z języka polskiego, biologii i języka rosyjskiego. Nie było to proste, ale ile satysfakcji daje zdanie egzaminu? Ja bardzo lubię wyzwania i satysfakcję z osiągnięć. Po maturze chciałam isć na medycynę. Ze względów zdrowotnych nie mogłam. Smutno mi było. Przyszłam do domu, otworzyłam gazetę i losowo wybrałam szkołę - jestem więc celnikiem. Po ukończeniu pierwszej szkoły, postanowiłam spróbować jeszcze raz kierunku medycznego. Poszłam do studium medycznego w Poznaniu. Swietnie, ale nie dopuszczono mnie do drugiego roku na praktyki w szpitalu. To dla mojego zdrowia? OK, niech będzie. Zdawałam na socjologię. Zdałam egzamin, ale z powodu braku miejsc - "zonk". Postanowiłam zagłębić się w tematy biznesowe. Oczywiscie w międzyczasie pracowałam w amerykańskiej spółce, ale postanowiłam, że otworzę swoją firmę. No i tak od 1998 roku mam swój small buissnes. Zajmuję się rozprowadzaniem produktów zdrowotnych (suplementów żywieniowych) na bazie w 100% naturalnej. A dokładniej witaminy, minerały, wyciągi roslinne i wiele innych. Ta praca mnie bardzo absorbuje. Daje ludziom zdrowie, a co za tym idzie - pogodę ducha i usmiech. Idea firmy bardzo mi odpowiada. Szerzymy profilaktykę zdrowotną. Z tą firmą pracuję do dzisiaj, ale praca to nie wszystko. W międzyczasie zrobiłam kurs metody Silvy I stopnia i stopień międzynarodowy, licencję Ministerstwa Finansów - doradztwo finansowe itd. I w ten sposób dotarlismy do punktu, w którym wysłałam swoje zgłoszenie do programu "Big Brother". To był przełom w moim życiu, ponieważ najlepsze żarty i imprezy nie dają takiej adrenaliny jak udział w reality show. Często ludzie pytają mnie: "Jak było w programie?", "Czy to było wyreżyserowane?", "Jak wytrzymałam tyle czasu w Domu BB?". Te wszystkie pytania sprowadzają się do jednego. Ludzie, to była przygoda życia. Każdemu, kto oczywiscie ma taką ochotę, życzę udziału w takim przedsięwzięciu. Co tu dużo mówić. Telewizja z drugiej strony ekranu jest ekscytująca. Wemy pod lupę "Maraton Usmiechu". Magia kamer, blask swiateł i hipnotyzująca scena. Do tego przesympatyczni zawodnicy, zgrany zespół Miszki, odpowiedzialna ekipa techniczna oraz niezawodna publicznosć. To wszystko tworzyło chaos. Hi, hi... to żart. Nad tym wszystkim panował nasz producent. Zawsze tak kierował pracą, że każdy dokładnie wiedział, co ma robić, a nawet jeżeli zdarzały się jakies wpadki, to mielismy także życzliwą i wyrozumiałą szefową. Bardzo miło wspominam czas pracy w "Maratonie Usmiechu". Pomysł takiego programu musiał się narodzić w mądrej głowie. "Zachód" powinien się od nas uczyć. Może teraz my wyslemy cos do Holandii? No tak, my tu gadu-gadu, a już i tak przekroczyłam limit słów. Mało tego, już trzy razy skracałam tekst. I jeszcze jedna wiadomosć. Po programie nie spoczęłam na laurach, tylko wzięłam się z impetem do pracy. Jeżeli macie jeszcze siłę, to kontynuuję... W trakcie pracy w "Maratonie Usmiechu" zagrałam w dwóch filmach. Dzięki premierze "Gulczas, a jak myslisz?", w Gorzowie Wielkopolskim poznałam mojego męża - Tomasza Jabłońskiego. Nie będę Was zanudzać szczegółami, ale jestem bardzo szczęsliwa. Całe życie marzyłam o mojej "drugiej połówce pomarańczy". Chciałam takiego mężczyzny, który może być mężem, przyjacielem i partnerem. No i mam. Trzy w jednym. Każdej kobiecie życzę takiego kogos. Do tego mój mąż jest szalenie utalentowanym fryzjerem. On bardzo nie lubi, gdy tak mówię, bo jest zbyt skromny. Prowadzimy salon fryzjerski w Luboniu. Dlaczego nie w Poznaniu? Tata użyczył nam lokalu i inwestujemy w "swoje". A cały czas inwestujemy w nowe technologie. Przedłużamy włosy naturalne metodą na ciepło tradycyjną, ale też ultradwiękami na zimno. Podpisalismy kontrakt z francuską firmą na dostawę najlepszej jakosci włosów naturalnych. Włosy w połączeniu z profesjonalnymi usługami powodują, że przyjeżdżają do nas klientki z całej Polski, a także z zagranicy. Najdłuższą drogę do fryzjera ma nasza klientka z Hong Kongu. Zajmujemy się również dystrybucją włosów do salonów fryzjerskich w całej Polsce. Żadnej pracy się nie boję. Z tym hasłem na ustach zrobiłam kurs wizażu w szkole Folaron i kurs fryzjerski w Warszawie. Oczywiscie tajniki sztuki przedłużania włosów poznałam znacznie wczesniej na kursach we Włoszech, Holandii i Francji. Jestem bardzo zadowolona ze swojego życia. Mam wszystko czego mi potrzeba. Miłosć, która uskrzydla; rodzinę, która wspiera; pracę, która daje satysfakcję i otoczenie ludzi, którzy utwierdzają mnie w przekonaniu, że usmiech na ustach potrafi czynić cuda.

[Manuela Jabłońska / MaratonUsmiechu.onet.pl]

Pudelek

Dzis w programie "Pytanie na sniadanie" jest Manuela. Pełni rolę specjalistki od włosów.
Dobrzez znowu słyszeć ten smiech :los:.

Showmag

Manuela gosciem w "Pytaniu na sniadanie" - 2007/8/20
Manuela Jabłońska - jedna z najbardziej znanych uczestniczek pierwszej edycji "Big Brother", pojawiła się dzis w programie "Pytanie na sniadanie", emitowanym w TVP2.

Tematem spotkania było dbanie o skórę i włosy. Wsród gosci pojawili się fryzjerzy, dermatolodzy, chirurg plastyczny, a także Manuela, która jest włascicielką salonu fryzjerskiego i zajmuje się między innymi sprowadzaniem do Polski naturalnych włosów, służących do przedłużania własnych.

* * *

Kochanego ciała nigdy za wiele
Opublikowano: 2008/3/20 21:30:00

W środę Manuela Jabłońska - uczestniczka pierwszej edycji "Big Brothera", była gościem programu "Dzień Dobry TVN".

W studio mówiło się o puszystych kobietach i o tym, czy dobrze czują się w swoim ciele. Manuela powiedziała między innymi, że akceptuje siebie taką, jaką jest. Jej mąż nie chce, aby się odchudzała. W dniu ślubu był od niej lżejszy o 15 kg. "Już nie jest taki zabiedzony. Od czasu gdy się poznaliśmy, przytył około 15-20 kg" - dodała.

W programie gościli także Magdalena Rzemek-Urbanowicz z mężem i Artur Barciś. Mąż Magdaleny Rzemek-Urbanowicz powiedział, że nie lubi chudych kobiet, gdyż nie są dla niego kobiece. Z kolei aktor Artur Barciś lubi kobiety miękkie, a kobiety - wieszaki go nie pociągają.

Pudelek

W programie "Kwadrans na kawę" był reportaż o pokazie mody dla grubasów. Jedną z modelek była Manuela ale jakaś taka niewymalowana i zmęczona udzielała wywiadu. Szkoda że nie pokazali jej na wybiegu...



chatiflatt

Leon, kim dla Ciebie jest Edith? Art jak zwykle profesjonalny, ale tak jakby nazbyt pochwalny ;)
"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston

Showmag

Nikim :)

Art to art.

Profesjonalna obróbka materiału "prasowego".
Tam dopiero były ochy i achy.

chatiflatt

"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston

Pudelek

Dziś Manuela była gościem "Dzień Dobry TVN".
Tematem rozmów było swatanie.
Manuela pojawiła się w oryginalnym stroju i na samym początku pochwaliła się, że wróciła dopiero co z Kenii.
Tak poza tym temat był (jak zwykle) luźny i nic konkretnego nie zostało powiedziane. No ale czego się spodziewać po tym programie, gościach (koło Manueli siedział Norbi) i prowadzących (duet Prokop i Wellman). :P

chatiflatt

Ciekawe czy spotkała rodziców posła Godsona.
"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston


podmark

Cytat: Pudelek w Pn, 04 Lut 2013, 11:13:23
Tak poza tym temat był (jak zwykle) luźny i nic konkretnego nie zostało powiedziane. No ale czego się spodziewać po tym programie, gościach (koło Manueli siedział Norbi) i prowadzących (duet Prokop i Wellman). :P
Rzadko się zdarza, żeby w codziennych odcinkach DDTVN było coś konkretnego - widziałem w zeszłym tygodniu to włos mi się na głowie zjeżył - nuda, przeciąganie na maksa, słabi goście i długie przerywniki (wewnętrzne "czołówki" poszczególnych cykli). Byle zapełnić czas antenowy.

chatiflatt

Rzadko, ale czasem jest coś ciekawego. Np. to: https://dziendobry.tvn.pl/video/czy-poslowie-czytaja-nasze-listy,1,newest,75327.html

Żalek w krzyżowym ogniu pytań Wellman i Prokopa.
"Może kiedy umierasz wszystko umiera, wszystko i wszyscy? Zostaje tylko pustka, próżnia, dziura, którą starają się wypełnić ci, którzy pozostali."
Barbara Weston